wtorek, 20 listopada 2012

rozdział 2

          Obudziło mnie rytmiczne stukanie kropel deszczu o parapet. Na zegarze było kilka minut po dziewiątej. Nie spałam długo, czekał mnie prawdopodobnie jeden z najgorszych dni mojego życia. Wyjrzałam przez okno pokoju, widok wydawał mi się dziwnie znajomy. Nie zauważyłam nawet, że moja siostra gdzieś zniknęła. Otworzyłam drzwi na korytarz i ujrzałam nikogo innego, jak Monikę. Szła w moją stronę z wielką tacą jedzenia.
- pomyślałam, że będziesz głodna - wyszczerzyła się w moim kierunku.
- nie, dzięki.
- jak wolisz - warknęła, a ja zamknęłam za nią drzwi i poszłam do łazienki.
           Równo o godzinie piątej byłam gotowa. Siedziałam już w taksówce, kiedy Monika podbiegła i oznajmiła, że musimy jeszcze chwilę poczekać, bo zapomniała wziąć z góry biletów. Po upływie pięciu minut wróciła i ruszyłyśmy. Włożyłam słuchawki w uszy i oparłam głowę o szybę.
          Z oddali było widać, że to właśnie tutaj odbywa się ten cały cyrk. Milion samochodów, jeszcze więcej ochroniarzy przy wejściach, wszędzie plakaty z uśmiechniętymi twarzami chłopaków i obok mnie ona - moja siostra, która piszczy i skacze ze szczęścia.
           Początek występu był zapowiadany na godzinę 19 , jednak przedłużył się do 19.30 z powodu problemów technicznych.  Tłumy ludzi schodziły się coraz bliżej sceny słysząc pierwsze bicie gitar i głosy wokalistów. Podczas występu zdarzały się przypadkowe omdlenia, płacz i krzyki największych fanów. W połowie koncertu Harry Styles zszedł ze sceny, aby być bliżej swojej publiczności, jednak jego przywitanie nie trwało dłużej jak minutę, ponieważ fani, a raczej zakochane w nim fanki zmierzały do tego, aby wydostać się zza ochronnych drabinek. Zakończenie koncertu przewidziane było na godzinę 21 , jednak potrwał on aż do godziny 22.30. Chyba nie muszę dodawać tego, że byłam zmuszona zostać do samego końca. Dyskografia tego koncertu była oparta na wspomnieniu zeszłego roku. Jestem przekonana, że ten występ pozostanie w pamięci większości go oglądających, w mojej również. Mimo tego, że byłam do niego wrogo nastawiona okazał się być całkiem znośny. 
           Była godzina 2:30, kiedy dotarłyśmy do naszego tymczasowego lokum. Dlaczego tak późno? Otóż dlatego, że moja siostrunia ubzdurała sobie, że nie wyjdzie stamtąd dopóki nie zdobędzie autografów co najmniej połowy zespołu, a ja? Ja jako, że ponoszę za nią całą odpowiedzialność musiałam stać obok i wysłuchiwać tych wszystkich krzyków i pisków. Nie czekając długo rzuciłam się na łóżko, a po chwili całkowicie odpłynęłam. 
kilka godzin później
- Nati wstawaj, bo się spóźnimy - usłyszałam stłumiony głos siostry.
- pięć minut - jęknęłam.
- jak chcesz, ale nie czepiaj się, jak się spóźnimy - warknęła, a ja raptownie się podniosłam.
- dzięki mała - poczochrałam ją po włosach i pognałam do łazienki. Szybki prysznic, make-up, klik, godzina czasu wolnego, Bob Marley w głośnikach, czekolada i nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba, bynajmniej tak myślałam dopóki moja siostrunia nie usiadła po drugiej stronie pokoju i całkowicie mnie zagłuszyła. "Brawo młoda" - pomyślałam i wyszłam z pokoju na bordowy korytarz ze złotymi dodatkami, który wyłożony był jasnobrązową wykładziną łączoną na środku paskiem tego samego koloru. Gdy tylko wyłoniłam się zza drzwi moim oczom ukazał się ten sam brunet, który wtedy chciał wręczyć mi bilet. 
- cześć sąsiadko - posłał w moim kierunku ciepły uśmiech. Gołym okiem było widać, że jest takim samym leniwcem, jak ja. Dlaczego jestem tego tak pewna? Otóż dlatego, że chłopak zamiast chodzić, jak normalny, cywilizowany człowiek, szurał nogami po podłodze.
- cześć - odparłam, a z braku ochoty na konwersację z nim od razu udałam się w kierunku windy.
- czekaj - złapał mnie za rękę - może kawa? 
- czemu nie - posłałam mu niepewnie spojrzenie.
            Pomimo tego, że chłopak nie szedł już sam dalej szurał, aż w końcu zahaczył o fragment paska, który akurat w tym miejscu odstawał i poleciał prosto na drzwi, znajdujące się naprzeciw niego, wgniatając tym samym kawałek, w który uderzył. Chłopak leżał i się nie ruszał. Mimo tego, że na początku wyglądało to przekomicznie teraz zaczęło robić się poważnie.
- żyjesz? - podbiegłam do niego, łapiąc go za ramię.
- chyba już nie długo - jęknął.
- wstawaj gwiazunio - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, a gdy tylko mnie złapał pociągnęłam go do góry. Chłopak stanął przede mną, a ja wybuchnęłam śmiechem. Tak - wiem, że to niekulturalne, ale nie mogłam się powstrzymać. Brunet miał całe czoło czerwone od uderzenia - chodź sieroto do kuchni, przyłożymy ci lód do czoła, bo twoja "piękna" - zakreśliłam cudzysłów w powietrzu - twarzyczka już nie będzie taka piękna.
- dzięki, tak w ogóle, jestem...




13 komentarzy:

  1. Jestem fajna, bo wiem, że historia z upadkiem jest oparta na faktach :D Dobrze, że tutaj wywalił się ten tajemniczy ktoś, a nie Twoja babcia xd No i mi się podoba i w ogóle i w ogóle :D Czekam na następny i na to piękne limo, które mu się pewnie zrobi po upadku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne. ^^
    liczę że się ciekawie rozkręci : p

    OdpowiedzUsuń
  3. super :D co jaki czas będą dodawane rozdźiały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już odpowiadałam na to pytanie:P postaram się dodawać co najmniej raz w tygodniu:)

      Usuń
  4. Ale upadek ! :P Nie chciałabym być na miejscu tego kogoś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog...szybko dodaj następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. NA WSZELKIE PYTANIA ODPOWIADAM W ZAKŁADCE "PYTANIA I KONTAKT" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny drugi rozdział :) Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde ciekawi mnie czy to Zayn czy Harry xd dodawaj szybko nowy rozdział! :)
    ZApraszam do siebie dodałam pierwszy rozdział! :)
    http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do LIEBSTER AWARD , szczegóły u mnie : http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz:)

pytania:

Obserwatorzy