czwartek, 21 marca 2013

rozdział 19, część 2

          Kiedy się obudziłam nie czułam ani nóg, ani rąk. Rozejrzałam się i dopiero wtedy zorientowałam się, co jest powodem mojego stanu. Leżałam, przytulona do Zayna. Najwidoczniej musiałam na nim zasnąć, kiedy wczoraj oglądaliśmy film. Postanowiłam delikatnie wstać i zrobić nam śniadanie, jednak wystarczył mój jeden ruch, aby na dobre obudzić Malika. Chłopak widząc moją zakłopotaną minę uśmiechnął się szeroko i szybko cmoknął w usta. Jak najszybciej odkleiłam się od torsu chłopaka i poszłam do łazienki. Kiedy wykonałam wszystkie podstawowe poranne czynności wróciłam do kuchni. Czekał tam na mnie Zayn w fartuchu, z kawą w ręce. Podeszłam do niego i szybko mu ją zabrałam, po czym wzięłam dużego łyka. Usiadłam na kuchennej wysepce i dokładnie obserwowałam każdy ruch chłopaka. Poruszał się zwinnie i pewnie. Był tak zaangażowany robieniem śniadania, że nawet nie zauważył mojego poczynania. Niespodziewanie Malik się obrócił, wyciągał z mojej ręki szklankę i mocno mnie przytulił.
- co jest? - zapytałam, zaskoczona poczynaniem chłopaka.
- jest mi smutno. Nie chcę, żebyś dzisiaj wyjeżdżała. Na dodatek nawet nie mogę cię odwieźć na lotnisko.
- co? dlaczego?
- spokojnie - Zayn pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło - załatwiłem ci godne zastępstwo, Harry cię odwiezie.
- Harry? A nie może ktoś inny?
- myślałem, że się lubicie - jęknął zrezygnowany. Widząc jego zakłopotaną minę, chciałam mu wszystko powiedzieć, ale przerwał nam Niall, który wszedł do kuchni, na dodatek w samych bokserkach.
- rozumiem, że się kochacie, ale nie miziajcie się na moich oczach - zaśmiał się Horan - jestem zazdrosny - dodał po chwili.

10.03.2012r, godz. 16.26
dom chłopaków.

Nadeszła chwila, która podejrzewam, że jest najcięższą dzisiejszego dnia. Mianowicie: mój wyjazd. Doskonale wiem, że Zayn tego nie chce. Ba! Ja sama tego nie chcę. Jedyne, czego jestem teraz pewna to to, że czas, który tutaj spędziłam jest najwspanialszym, co mnie dotychczas w życiu spotkało. Mimo tych złych rzeczy, jednak przeważają zdecydowanie te dobre, które pozostaną na długo w mojej pamięci.
- nie lubię tego, że jesteś ode mnie wyższy - mruknęłam prosto do lewego ucha Zayna, stając na palcach.
- to zaleta.
- jaka? - spytałam zdziwiona, odrywając się od niego.
- kiedy cię przytulam możesz słuchać mojego serca, które bije tylko dla ciebie.
godz. 18:02, lotnisko.
Siedzę na ławce, miejsce obok mnie zajmuje Harry. Myślę. Myślę, o tym, co miało miejsce godzinę temu. Myślę o moim pożegnaniu z chłopakami. O moim pożegnaniu z Zaynem. Mam ochotę teraz wstać i wrócić do nich. Do ich domu. Do tego ciepła i wspaniałej atmosfery. Do mojej miłości i moich przyjaciół, jednak doskonale wiem, że to niemożliwe. Gdybym dziś przedłużyła swój pobyt tutaj choćby o jeden dzień mogłabym się pożegnać z życiem. Moje przywitanie w domu wyglądałoby jak istny mord. Moi cudowni rodzice, którzy cudownych tylko udają już uważają, że strasznie zaniedbałam szkołę i, że to co wyprawiam jest karygodne.
- wszystko okej? - z przemyśleń wyrwał mnie głos Harrego.
- nie Harry, nic nie jest okej. Nie chcę wracać do domu, chcę zostać tu z wami - po moim policzku spłynęła kolejna łza. Nie mam pojęcia, która to już dzisiaj.
- nawet ze mną? - zaśmiał się.
- z tobą niekoniecznie, ale i tak cię kocham Harry - chłopak zrobił zdezorientowaną minę więc postanowiłam dodać - jak przyjaciela, głupku.
- szkoda - jęknął wyraźnie zasmucony. Nie będę ukrywać, że zdziwił mnie tymi słowami. Przecież doskonale wie, że jestem w związku z Zaynem więc dlaczego mi komplikuje tą całą sytuacje, w którą też sam jest zamieszany? Dlaczego Harry Styles jest takim człowiekiem, który zawsze musi spieprzyć to, co jest już ułożone?
- chodź - chłopak pociągnął mnie za rękę, tak mocno, że znalazłam się w pozycji pionowej. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, bo już byliśmy w połowie drogi. Nie miałam siły nawet pytać, gdzie idziemy, bo wiem, że Harry i tak nie zdradziłby mi tej tajemnicy. Był bezlitosny. Rozglądnął się dookoła, żeby po chwili wciągnął mnie do toalety , a co się w niej działo możecie domyśleć się sami.



Cześć moi mili! Chciałam was przeprosić, że tak długo nie dodawałam rozdziału, a dzisiejszy jest tak krótki. Doskonale wiedziałam, że tak będzie dlatego też rozdział 19 podzielony jest na dwie części więc stąd część druga jest taka krótka! Chcę wam podziękować, że jest tutaj was tutaj tak dużo! Uwielbiam was! :)

sobota, 9 marca 2013

rozdział 19, część 1

          Kiedy wreszcie ochłonęłam, włożyłam na siebie ciuchy i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do salonu, gdzie wszyscy (razem z Harrym) na mnie czekali. Na ich twarzach (oprócz Stylesa, który się szczerzył jak psychopata) zastałam zdezorientowane miny.
- mogę cię prosić na chwilkę? - usłyszałam szept Zayna. Nie odpowiedziałam, pokiwałam jedynie twierdząco głową i poszłam za nim - mogę wiedzieć, gdzie byłaś? I dlaczego byłaś tam sama z Harrym?! - warknął, gwałtownie się zatrzymując i obracając w moją stronę.
- bawiliśmy się w chowanego. Weszłam do łazienki i nie moją winą jest, że akurat kiedy Niall krzyknął, że zaczyna szukać wlazł do niej też Harold! Jak sobie odświeżysz coś w tym swoim móżdżku - popukałam go palcem w czoło - to sobie przypomnisz, że to ty namówiłeś mnie do tej durnej zabawy więc wyluzuj Zayn! - chłopak stał w miejscu i nie wiedział co powiedzieć. Ja sama byłam w takim transie, że spuściłam wzrok na dół i oglądałam swoje stopy. Nagle poczułam jak Zayn mocno mnie przytula.
- przepraszam - szepnął mi do ucha - nie mogę zdzierżyć, że ktoś się koło ciebie ciągle kręci. Jestem zazdrosnym kretynem - jęknął.
- a Harry to twój przyjaciel. Myślisz, że zrobiłby coś mi, wiedząc, że jestem w związku z tobą? - zaczęłam nawijać jak opętana, w dodatku same kłamstwa. Jak w przeciągu kilku dni mogłam się stać tak okropnym człowiekiem? Człowiekiem, który okłamuje osobę, którą kocha? Człowiekiem, który bez żadnych skrupułów dał się ponieść emocjom, jednocześnie zdradzając najważniejszą osobę na świecie? Muszę jak najszybciej porozmawiać z Harrym.
- nie chcę, żebyś wyjeżdżała, chodź - Zayn pociągnął mnie za rękę. Wiedziałam, gdzie idziemy i co ma na myśli, jednak po tym co się dzisiaj stało nie potrafiłam mu odmówić. Musiałam zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Wyrzuty sumienia, które były nie do zniesienia.
ten sam dzień, godz. 16:30.
          Po wszystkim najwyraźniej musiałam zasnąć, bo kiedy się obudziłam zastałam przed sobą uśmiechniętą twarz Malika.
- hej słońce - pocałował mnie w czoło - może byś się ubrała? Za dziesięć minut ruszamy.
- ruszamy? - uniosłam pytająco brew.
- nie wiem, kiedy ponownie cię zobaczę. Muszę się tobą nacieszyć.
- kocham cię, wiesz? - powiedziałam, jednocześnie ziewając.
- ja ciebie też - dodał i wyszedł z pokoju. Ja sama szybko podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki, która nawiasem mówiąc była w pokoju Zayna. Wskoczyłam pod prysznic, a kiedy skończyłam, nałożyłam na siebie spodnie i wyszłam z pomieszczenia. Podeszłam do szafy Zayna i wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę. Była za duża, o wiele za duża, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało (w końcu nie miałam nic innego, a jak się nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma).
Skocznym krokiem zeszłam na dół. Kątem oka zobaczyłam, że Niall krząta się po kuchni. Po cichutku weszłam do pomieszczenia i zajęłam miejsce przy stole. Nigdzie nie widziałam Zayna więc pomyślałam, że zdążę coś zjeść.
- o, cześć. Zjesz coś?
- nawet nie wyobrażasz sobie jaka jestem głodna.
- to dobrze trafiłaś, właśnie​ robię śniadanie.
- czuję. Pachnie cudownie - wyszczerzyłam się. Oczywiście w tym czasie do pomieszczenia musiał wejść Harry, który ciągle patrzył w moją stronę. Czułam jego przeszywający wzrok na sobie. Moja sympatia do niego przerodziła się w obrzydzenie. W tym samym czasie najlepszy kucharz na świecie (czytaj: Niall) położył przede mną talerz z cudownie pachnącym omletem. Jednak nie zdążyłam się długo nacieszyć tym zapachem, bo do kuchni wbiegł Zayn, złapał za rękę i pociągnął za sobą.
pobliskie lodowisko, godz. 18:03.
           Przygotowanie się do wyjścia na lód zajęło nam trochę czasu. Trzeba było założyć na nogi łyżwy, co nie było łatwym zadaniem. A, kiedy już byliśmy gotowi, Zayn pociągnął mnie na taflę. Całe lodowisko było do naszej dyspozycji. Co prawda częściej leżałam na lodzie, niż przyjmowałam postawę pionową, ale z czasem było coraz lepiej. Natomiast mój "cudowny" facet zamiast mi pomóc, stał z boku i zwijał się ze śmiechu, kiedy ja masowałam obolałe już od upadków miejsca. Oczywiście na początku próbowałam przekonać Malika, że to zły pomysł i, że jeśli naprawdę tam pójdziemy to równa się to z utratą mojego życia, ale do Zayna nie docierały żadne argumenty. Oczywiście próbował mnie asekurować i pomagać utrzymać równowagę, ale na marne, bo kiedy leciałam, ciągnęłam go za sobą.
          Kiedy wróciliśmy do domu wszyscy już spali, bynajmniej tak myślałam. Ustaliliśmy po drodze z Zaynem, że dziś ja robię kolację. Początkowo byłam temu przeciwna, ale później nie miałam innego wyjścia, niż zgodzenie się na jego propozycję. Ten chłopak chyba odkrył wszystkie już sposoby jak mnie rozszyfrować, czy przekonać do czegoś.
          Weszłam do kuchni, zapaliłam światło i otworzyłam szeroko lodówkę. Zaczęłam mówić sama do siebie. Często tak robię, kiedy jestem zdenerwowana, a teraz byłam. Naprawdę byłam. Zayn pewnie wiedział, że ich lodówka jest całkowicie pusta, dlatego też mi kazał iść i zrobić tą cholerną kolację. Chciałam już "trzasnąć" drzwiczkami, kiedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie i kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
- uwielbiam cię, wiesz? - szepnęłam.
- wiem - mruknął, ale! No właśnie..to nie był Zayn.
- Harry co tutaj robisz?
- to moje mieszkanie więc to ja powinienem zadać ci to pytanie - zaśmiał się, przechodząc na drugą stronę pomieszczenia.
- nie ważne. Posłuchaj - jęknęłam - nikt nie może się dowiedzieć, co się pomiędzy nami wydarzyło, rozumiesz?
- masz mnie za debila? - zaśmiał się tak sarkastycznie, że aż zabolały mnie uszy - nie ryzykowałbym mojej przyjaźni z Zaynem dla kogoś takiego, jak ty - powiedział na jednym tchu i wyszedł z pomieszczenia. Stałam osłupiała i analizowałam w głowie jego słowa, jednak po chwili się ocknęłam i zaczęłam szperać po szafkach. Znalazłam wszystkie produkty, jakie są potrzebne do zrobienia babeczek. Kiedy nasypywałam mąki do miski, ponownie poczułam czyjeś ręce na biodrach.
- Harry do cholery, puść - warknęłam.
- Harry? - dobiegł do mojego prawego ucha zdezorientowany głos Zayna.
- o Zayn, co tutaj robisz?
- Harry? - powtórzył.
- tak, Harry. Przez chwilą się tutaj kręcił więc myślałam, ze to on. Nie bądź zazdrosnym gówniarzem - cmoknęłam go w usta - wiesz, że kocham tylko ciebie.
- a ty wiesz, że nie mogę obiecać ci, że do końca życia będę twoim chłopakiem?
- co? dlaczego?
- bo być może niedługo zostanę twoim mężem.

pytania:

Obserwatorzy