czwartek, 10 stycznia 2013

rozdział 11

28.02.2012r, Londyn.
W posiadłości chłopaków znaleźliśmy się około godziny szesnastej.
- cześć chłopcy, gdzie Harry? - spytałam zamykając drzwi.
- jest w pokoju - krzyknął Niall siedzący przed telewizorem i jedzący coś, z resztą jak zwykle. Od razu udałam się w tym kierunku. Bez pukania weszłam do jego pokoju, siedział na łóżku z laptopem na kolanach.
- o! Cześć! Co tutaj robisz? - poderwał się z miejsca, podszedł do mnie i zaczął przytulać.

- przyjechałam żeby ci podziękować, wiesz? - ścisnęłam go jeszcze mocniej.
- ale za co?
- Harry, błagam. Nie udawaj!
- ale ja naprawdę nie wiem o czym ty mówisz - patrząc w jego zielone oczy widziałam, że nie kłamie.
- o piosenkę mi chodzi Harry! Dziękuję!
- a o to - wyszczerzył się - Nati, naprawdę nie ma za co.
- je.. - nie zdążyłam dokończyć, bo do pokoju bez pukania wparował Zayn.
- a to może ja wam nie będę przeszkadzał - jęknął.
- nie przeszkadzasz, chodź - uśmiechnęłam się do zdezorientowanego chłopaka, jednak najwidoczniej moja decyzja nie spodobała się Harremu, bo ten rzucając tylko ciche: przepraszam wyszedł z pokoju.
- a temu co?
- nie mam pojęcia. Chłopacy mówili, że... - nie zdążył dokończyć, bo do pokoju wszedł Paul. Wyglądał naprawdę groźnie. W jednej ręce trzymał gazetę, a na jego twarzy wypisana była złość, w sumie to zbyt łagodnie powiedziane. Na jego twarzy było wypisane wkurwienie.

- o cześć Paul - rzucił zadowolony Zayn.
- proszę was ludzie, nigdy więcej takich sytuacji - warknął.
- ale jakich? - spytał zdezorientowany Malik.
- takich - rzucił gazetę na stół - takich do cholery!! - oboje niepewnie podeszliśmy do stolika, chwytając papier w rękę.


- cholera - jęknęłam.
- ludzie rozumiem, że się kochacie, a..
- ale.. - chciałam się wytłumaczyć, jednak Paul mi przerwał.
- ale starajcie się hamować ze swoimi uczuciami, proszę!
- ale my przecież..
- Zayn - Paul ponownie przerwał, tym razem mulatowi - ty mnie lepiej mnie denerwuj. A co z Perrie? Co do cholery z nią? Ona wie, że zastąpiłeś ją nią? - przeniósł wzrok na mnie.
- możemy skończyć tą durną rozmowę?
- okej, ale pamiętaj! Mam cię na oku - krzyknął, wychodząc z pokoju. Nie minęło nawet pięć sekund, a Zayn zrobił dosłownie to samo. Zostawił mnie sam na sam z tym cholernym brukowcem. Zlustrowałam dokładnie to zdjęcie i dopiero wtedy zorientowałam się, że musiało zostać zrobione jeszcze przed złamaniem mojej nogi. A te jezioro?! Jakie do cholery jezioro, jaki dom do cholery?! Przecież ja nigdy w życiu na oczy tego miejsca nie widziałam! Popatrzmy na to z jeszcze innej strony: Perrie! Co do cholery z nią?! Czy Zayn naprawdę myśli, że może sobie tak bezkarnie mnie całować jednoczenie będąc w związku z nią?! Wyszłam z pomieszczenia, zmierzając w kierunku pokoju Malika. Pukałam, waliłam, krzyczałam. Nie poskutkowało. Zaczęłam krzyczeć i kopać drzwi jednocześnie - dalej nic. Nie zwracałam nawet uwagi na to, czy ktoś to słyszy, czy też nie.
- to nic nie da - usłyszałam głos za sobą.
- jak to nie?! Mam ci udowodnić, że da?! - wydarłam się, po czym ponownie zaczęłam walić w drzwi przede mną, jednak Harry był na tyle mądry, żeby odciągnąć mnie od nich i przetłumaczyć mi do rozumu, że to naprawdę nic nie da, bo gdyby Zayn chciał to już dawno by otworzył te cholerne drzwi.
- uspokój się złośnico - wytknął mi język.
- a.a.a.ale - z tej złości zaczęłam się jąkać.
- cii - Harry przyłożył swojego palca do moich ust - co powiesz na kolację? - uśmiechnął się delikatnie - dziś, wieczór, na poprawę humoru - dodał. Mimo to, że cały czas był uśmiechnięty od ucha do ucha dało się wyczuć w jego głosie jakąś taką nutkę niepewności. Cholera?! Czyżby Harry Styles bał się, że mu odmówię? Cholera! Nadużywam słowa cholera!
- randka? - uniosłam pytająco brew.
- tak jakby trochę - jęknął.
- hm, nie wiem czy wypada ci pokazywać się publicznie z taką kaleką - przeniosłam wzrok na mój gips.
- to ja decyduję o tym czy wypada, czy nie - wyszczerzył się - więc?
- chyba muszę się zgodzić.
- więc bądź gotowa o dwudziestej - staliśmy na korytarzu więc chłopak podeptał do swojego pokoju, a ja zeszłam na dół do salonu, gdzie wszyscy (oczywiście oprócz Zayna i Harrego) siedzieli przez telewizorem.
- o Nati! - zerwał się Lou - poznaj, to jest Eleanor - dziewczyna podeszła do mnie i uśmiechając się szeroko podała mi rękę. Matko! Jaka ona jest ładna!
- przyłączysz się? - odezwała się po chwili - oglądamy ostatnią część step up, mówię ci warto!
- niech będzie - uśmiechnęłam się niepewnie i zajęłam miejsce obok Moniki.
ten sam dzień, godz. 19:00.
Wróciłam do siebie i zdezorientowana stanęłam przed szafą. Zastanawiałam się, co mogę włożyć, żeby wyglądać jak najlepiej. Postawiłam na jasno-beżową sukienkę z mocnym wycięciem na plecach. Włosy spięłam w wysokiego koka, a na powieki nałożyłam beżowy cień.

Byłam gotowa już jakieś piętnaście minut przed czasem więc postanowiłam iść do Moniki zapytać, jak wyglądam jednak nie było jej w jej pokoju więc wróciłam do siebie siadając zrezygnowana na łóżku. Czas niemiłosiernie mi się dłużył, a ręce zaczęły się pocić. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Myśląc, ze to Harry zadowolona się podniosłam.
- lepiej usiądź - rzekł Liam z grobową miną.
- ale co się stało? Coś z Harrym?
- usiądź - chłopak podniósł głos - Monia, Monia, ona...
- co z nią? - przerwałam mu.
- miała wypadek - chłopak wbił wzrok w ziemię.
- CO? - wydarłam się. Nie mogłam w to uwierzyć, najpierw Ola, teraz ona? Przez moją głowę przebiegła masa czarnych scenariuszy. Czy wszystkie zła tego świata muszą spadać tylko i wyłącznie na mnie?! Wybiegłam (oczywiście na tyle ile mogłam, bo mając nogę w gipsie to nie lada wyczyn) z pokoju. Moim oczom ukazał się Zayn.
- Nati, musimy pogadać - jęknął zrezygnowany.
- masz samochód?
- co?
- samochód! - krzyknęłam.
- chodź - złapał mnie za rękę - wezmę od Lou - razem zeszliśmy na dół. Oczywiście tam czekał na mnie już wyszykowany Harold, który stał z kwiatami. Zdążyłam tylko powiedzieć ciche przepraszam, później ci wszystko wyjaśnię, chwycić w rękę mój płaszcz i wyjść z domu. Jakieś 3/4 drogi jechaliśmy w zupełniej ciszy, aż w końcu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
- mogę cię o coś zapytać?
- jasne - chłopak uśmiechnął się, patrząc dalej na drogę.
- dlaczego nie otworzyłeś mi dzisiaj drzwi?
- Paul sformułował wszystko tak dobitnie, że wiedziałem jak to się skończy.
- czyli jak?
- przecież wiesz.
- nie, nie wiem.
- przecież to nie miało najmniejszego sensu. Pewnie pokłócilibyśmy się i tyle.
- aha - jęknęłam naprawdę wkurzona, wlepiając swój wzrok w buty.
- teraz ja mogę cię o coś spytać? - powiedział z nutką strachu w głosie.
- jasne - z moich butów przeniosłam wzrok na jego twarz. Było widać, że się denerwuje. Nawet bardzo.
- czy ty i Harry.. - zaciął się.
- co ja z Harrym?
- no wiesz...
- nie, nie wiem. Uświadom mnie może o co ci chodzi.
- no wiesz, czy wy jesteście parą?
- nie, skąd to pytanie?
- no bo dzisiaj chyba byliście umówieni?
- właściwie to tak.
- czyli coś pomiędzy wami jest - powiedział cichutko jakby sam do siebie, nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież powinien się cieszyć ze szczęścia swojego przyjaciela i swojej koleżanki(?). Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co więc całą resztę drogi przesiedzieliśmy w milczeniu. Na miejsce dojechaliśmy po niecałej godzinie. Nerwowo złapałam za klamkę i zaczęłam się z nią szarpać. Z tych nerwów nawet nie mogłam otworzyć drzwi, na szczęście obok był Zayn, który zrobił to za mnie. Szybko znalazłam lekarza zajmującego się Moniką i wypytałam o wszystko. Okazało się, że to nic poważnego, ma jedynie złamaną rękę i musi zostać tutaj do jutra na obserwacji. Tak, teraz do domu wrócą dwie kaleki. Już mogę być pewna, że rodzice mnie nigdy więcej nigdzie nie puszczą samej, a tym bardziej z Monią, nawet po bułki do sklepu. Do domu wróciliśmy około drugiej (tak, w nocy), gdyż Monika stwierdziła, że nie chce siedzieć w tym okropnym miejscu sama. Oczywiście normalnie nie byłoby to możliwe, ale że był tam ten sławny Zayn Malik to nie było większego problemu. Nawet jedna pielęgniarka zrobiła sobie z nim zdjęcie (hahaha). Wracając do tematu: gdy tylko wróciliśmy do domu od razu popędziłam do pokoju Nialla.
- Niall! - krzyknęłam.
- Nati? O Boże! Jak tak bardzo cię przepraszam - zaczął. Nie powiem - zdziwiłam się, że nie spał jak pozostała reszta tylko siedział na łóżku tak jakby czekał, aż do niego przyjdę.
- nie mnie przepraszaj debilu, nie mnie! - krzyczałam - Niall, kto mądry gra w siatkówkę zimą?! No kto?!
- al..
- Niall, jesteś aż takim debilem?! Przecież od początku mogłeś się domyślić, że to się skończy tylko i wyłącznie katastrofą!
- wiem - spuścił wzrok - a co z nią?
- okej - usiadłam obok niego - ma tylko złamaną rękę. Jutro wraca. A teraz możesz mi powiedzieć, co tam się dokładnie stało? Bo moja kochana siostrzyczka chcąc cię obronić nic nie chciała mi powiedzieć. Wyciągnęłam z niej jedynie, że graliście w siatkówkę.
- dobra - jęknął. Na gołe oko było widać, że nie chce o tym rozmawiać, jednak postanowiłam nie odpuszczać - więc Monika ciągle marudziła, że jej się nudzi.
- wiedziałam, że pomysł, żeby ją tu brać nie był najlepszy - wtrąciłam.
- albo słuchasz albo gadasz - warknął wkurzony Horan.
- słucham - odpowiedziałam zdecydowanym tonem - wrzuciliśmy do czapki Harrego, tylko mu nie mów, że ruszaliśmy jego rzeczy, okej? - nie odpowiedziałam, pokiwałam jedynie twierdząco głową - więc wrzuciliśmy do jego czapki propozycje gier, każdy po jednej. Były to gry jedne bardziej normalne, drugie mniej, na przykład ta siatkówka i Monika miała wylosować no i jak na złość wylosowała akurat to. Zarzuciliśmy na siebie cieple bluzy, wzięliśmy jakąś pierwszą lepszą piłkę i wyszliśmy na zewnątrz - chłopak wstał i zaczął nerwowo przemieszczać się po pokoju - pewnie wiesz albo nie Louis robi u nas w ogrodzie lodowisko, ale nie jest jeszcze dokończone. El serwowała, a że zaserwowała bardzo mocno to twoja siostra chciała to odebrać więc biegła, biegła, biegła i wbiegła na to nieszczęsne lodowisko wywalając się. Na początku wyglądało to zabawnie, ale kiedy dłuższą chwilę się nie podnosiła zaczęło robić się niebezpiecznie.
- Boże Niall, wy naprawdę macie nierówno pod sufitem.
- i za to nas lubisz - wyszczerzył się.

5 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty!!!!!!!! *.*
    Wiem, że to nie jest zabawne, ale ta gleba Moniki mnie rozwaliła. Hahaha
    Czekam na następny rozdział. *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie martw się, jak sobie to wyobrażam to też chce mi się śmiać:P

      Usuń
  2. Fantastyczny!
    Zapraszam do siebie http://walk-away-and-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świeeeeeeeeeetny rozdział! : - * po prostu meega, naprawdę mi się to podoba. zgadzam się z Victoriia , gleba Moniki bezcenna :D hahah :D


    zapraszam : http://kodlyokotoniebajkatostylzycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny . ! Siatkówka zimą zawsze spoko xd. Chyba chciała bym żeby Nati była z Harry´m bo Zayn wkurza mnie z tą Perri, choć tak naprawdę bardzo ją lubię. Czekam nn ;* .

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz:)

pytania:

Obserwatorzy